Jedną z najczęściej zmienianych dziedzin prawa są przepisy regulujące ubezpieczenia społeczne, w tym w dużej części sprawy normujące obowiązki ubezpieczonych i ich uprawnienia do świadczeń społecznych. Już dawno straciłem rachubę ile razy dokonywano nowelizacji podstawowych ustaw regulujących zagadnienia emerytur i rent. Do wyliczenia ilości zmienionych norm prawnych przydałby się specjalny program komputerowy.
Rozumiem, że dokonane w kraju zmiany systemu społeczno-gospodarczego oraz przygotowania Polski do wstąpienia do Unii Europejskiej wymusiły zmiany w ustawodawstwie większości dziedzin prawa. Jak skonstatował w 2016 roku prof. nadzw. dr hab. Tadeusz Biernat z Krakowskiej Akademii im. Jana Frycza Modrzewskiego „…Uzasadniona transformacją dynamika prawa, tworzenie nowego porządku prawnego, spowodowało lawinowy przyrost aktów prawnych. Ich liczba oraz ich niespójność, spowodowana brakiem jasnej podstawy aksjologicznej i rzetelnej wiedzy autorów odpowiedzialnych za wprowadzane regulacje, jak również brak precyzji przyjmowanych rozwiązań prawnych, uruchomiły niekończący się proces „poprawiania” prawa…”.
Owe „poprawianie” prawa” stało się dla przedstawicieli ugrupowań rządzących swoistą cnotą i dowodem na pracowitość wybrańców narodu, o czym ma świadczyć, czym się chwalą, większa liczba uchwalonych ustaw od ilości przyjętej przez sejm poprzedniej kadencji.
Inspiracją do tworzenia nowych przepisów regulujących poszczególne dziedziny prawa, które mają bezpośredni wpływ na poziom życia społeczeństwa są programy wyborcze poszczególnych partii czy kandydatów na prezydenta.
Zapisane w programach lub głoszone na spotkaniach z elektoratem obietnice wyborcze mają kilka wspólnych cech:
- są populistyczne;
- często nierealne do spełnienia;
- wygłaszane przez osoby, które nie mają bezpośredniego a nieraz i żadnego wpływu na ich realizację;
- zakres obietnic jest odwrotnie proporcjonalny do szans wyborczych kandydata;
- nie są w ogóle realizowane.
Mając powyższe na uwadze, zainspirowany przez onet.pl artykułem „1600 emerytury co miesiąc dla każdego! Będzie radość, będzie płacz”, postanowiłem przeanalizować postulaty wyborcze zakresie w emerytur najbardziej liczących się, moim skromnym zdaniem, kandydatów na prezydenta.
Aktualnie panujący nam prezydent Andrzej Duda, popierany praz Prawo i Sprawiedliwość, obiecuje wprowadzenie tzw emerytur stażowych. Prawo do świadczenia miałyby osoby po udowodnieniu 35 lat (kobiety) i 40 lat pracy (mężczyźni).
Projekt ustawy w tej sprawie był opracowany kilka lat temu przez związkowców z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Pan Andrzej Duda kandydując 5 lat temu na urząd obiecał pracującym wprowadzenie tego rozwiązania. Obietnicy nie spełnił, nie podjął w tym zakresie żadnych działań.
Jak donosi prasa w trakcie trwającej kampanii „podpisał porozumienie z „Solidarnością” w sprawie poparcia dla projektu ustawy wprowadzającej tzw. stażowe emerytury”. Z informacji tej niewiele wynika. Przede wszystkim czyją inicjatywę ustawodawczą miałby popierać pan prezydent?
Nie mogę także nie zwrócić uwagi na to, że obietnica ma nie tylko socjalny charakter, ale także polityczny. Podpisywanie umowy z jedną z trzech reprezentatywnych central związkowych ma na celu uzyskanie przez kandydata poparcia ze strony tego Związku.
Kandydat Koalicji Obywatelskiej pan Rafał Trzaskowski uważa, że mimo niepokojących zmian demograficznych i starzejącego się społeczeństwa nie należy podwyższać wieku emerytalnego. Natomiast trzeba wprowadzać taki system, który zachęcać będzie ludzie do dłuższej pracy, co wpływać będzie na ich wyższą emeryturę. Pracujący sami powinni dokonać wyboru kiedy będą chcieli przejść na emeryturę.
Zwracam uwagę, że poglądy takie głosi przedstawiciel obozu politycznego, który podniósł wiek emerytalny zarówno kobiet jak i mężczyzn i docelowo chciał go zrównać na poziomie 67 lat.
Nietrudno się domyśleć, że prezentowane stanowisko nie jest odosobnionym poglądem samego kandydata lecz także jego zaplecza politycznego, które swoją porażkę w wyborach parlamentarnych ma prawo upatrywać w prowadzonej przez siebie antyspołecznej polityce socjalnej.
Pan Szymon Hołownia – kandydat niezależny, postuluje utworzenie funduszu bezpieczeństwa pokoleń, z którego środki miałyby być przeznaczone na wypłatę wyższych emerytur. Brak jest jakiejkolwiek bliższych informacji na temat funduszu np. kto ma funduszem zarządzać, co się rozumie pod pojęciem wyższych emerytur, czy środki z funduszu skierowane byłyby do wszystkich świadczeniobiorców itd. itp. Jedyny ćwierć-konkret, to że zdaniem pomysłodawcy fundusz miałby być zasilany zyskami ze spółek Skarbu Państwa, Narodowego Banku Polskiego oraz co najmniej 0,5 proc. składek na ubezpieczenie emerytalne.
Kandydat mami zwolenników swojej osoby wyższymi emeryturami. Brak jakichkolwiek konkretów pozwala na zaliczenie głoszonego poglądu do kategorii populistycznej obiecanki. Tezę tą popiera, moim zdaniem, ustosunkowanie się kandydata do wypłacanych przez obecnie rządzących pozasystemowych środków pieniężnych, zwanych trzynastkami czy zapowiadanymi czternastkami – „Wypłata „13”dla emerytów wtedy, jeśli sytuacja budżetowa na to pozwoli.”.
Dotychczas sytuacja budżetowa pozwalała na rożne „bonusy” dla społeczeństwa w latach, w których odbywały się jakiekolwiek wybory. Wszak jak mówiła bohaterka filmu „Wyjście awaryjne”, grana przez Bożenę Dykiel „…na propagandzie nie ma co oszczędzać!!!”
Pan Władysław Kosiniak-Kamysz – kandydat Polskiego Stronnictwa Ludowego podobnie jak prezydent popiera inicjatywę związków zawodowych dot. wprowadzenie emerytur stażowych dla kobiet po 35 latach pracy i dla mężczyzn po 40 latach pracy. Proponuje także zwolnienie emerytur z podatku dochodowego od osób fizycznych. Zatrudniony emeryt miałby także nie płacić podatku od uzyskiwanych przychodów z tytułu zatrudnienia.
Zwolnienie wszystkich emerytów z podatku dochodowego od osób fizycznych jest rozwiązaniem niesprawiedliwym społecznie. Podatku nie płaciłby emeryt pobierający świadczenie w wysokości 1200 zł (najniższa emerytura) jak też ten mający np. emeryturę dziesięciokrotnie wyższą. Rozwiązanie to budzi także poważne wątpliwości natury konstytucyjnej. Prezydent powinien być strażnikiem Konstytucji, a nie autorem pomysłów z nią sprzecznych. Dlaczego grupa emerytów ma być uprzywilejowana? A co z pracującymi będącymi w znacznie trudniejszej sytuacji materialnej?
Na temat ten już pisałem postulując znaczne podwyższenie kwoty wolnej od podatku, co poprawi sytuację materialną wszystkich o najniższych dochodach.
Pomysł emerytur stażowych „był już na stole” za rządów PO – PSL. Nie znalazł on poparcia nawet jako rozwiązanie funkcjonujące obok podwyższonego wieku emerytalnego, który został podwyższony, gdy za resort pracy i polityki społecznej odpowiadali przedstawiciele PSL.
Pan Krzysztof Bosak – kandydat Konfederacji proponuje wprowadzenie emerytury obywatelskiej. Byłaby ona w równej wysokości dla wszystkich bez względu na wysokość odprowadzanych co miesiąc składek emerytalnych.
Emerytura obywatelska funkcjonuje w szeregu krajach. Jej wprowadzenie do polskiego systemu zabezpieczenia społecznego przewija się nie od dzisiaj w dyskursie społecznym. Wymaga jednak umowy społecznej i poparcia wszystkich sił politycznych. Nie może być jednak rozwiązaniem wprowadzonym ad hoc. Może obejmować osoby, które po raz pierwszy wchodzą na rynek pracy a pierwsze emerytury obywatelskie byłyby wypłacane po wygaśnięciu emerytur aktualnie przysługujących wielomilionowej rzeszy świadczeniobiorców oraz tych, które otrzymają płacący składki emerytalne w obowiązującym systemie. Krótko mówiąc perspektywa 45-50 lat. To jedyne sprawiedliwe rozwiązanie. Szczegóły i to liczne to sprawa nie polityków a fachowców. Moją wątpliwość budzi już na tym etapie propozycja, aby za różną wysokość odprowadzanych składek otrzymywać emeryturę w takiej samej wysokości.
Pan Robert Biedroń – kandydat Lewicy. Kolejny kandydat na prezydenta, który obiecuje wprowadzenie emerytur stażowych dla kobiet po 35 latach pracy i dla mężczyzn po 40 latach pracy. Można w tym miejscu jedynie stwierdzić, że propozycja z ust tego kandydata brzmi najbardziej wiarygodnie. Za rządów ugrupowań mieniących się lewicowymi obowiązywał jeszcze system wcześniejszych emerytur, w związku z czym Lewica jest jedynym ugrupowaniem będącym przy władzy, który nie miał okazji wprowadzenia w życie do systemu ubezpieczeń społecznych tzw. emerytur stażowych.
Kandydat proponuje także wprowadzenia emerytury minimalnej w wysokości 1600 zł na rękę. Pomysł społecznie doniosły lecz pozbawiony logiki przy pozostawieniu minimalnej płacy w dotychczasowej wysokości. W moim przekonaniu nie można rozmawiać o minimalnej emeryturze pomijając problem najniższego wynagrodzenia. Systemowo między nimi powinna zachodzić właściwa relacja.
Kandydat nie określił także od kiedy proponowana minimalna wysokość emerytury powinna obowiązywać a także pomija istotny problem jej waloryzacji dla utrzymanie siły nabywczej na tym samym poziomie.
Na zakończenie jedna, ale zasadnicza uwaga. Uprawnienia prezydenta w zakresie tworzenia nowego prawa są bardzo ograniczone. Może występować z inicjatywą ustawodawczą, ale czy proponowane rozwiązanie zostanie obowiązującym prawem zależy od parlamentu i zasiadającej w nim większości. Nie podejrzewam, aby kandydaci na najwyższe stanowisko w państwie, przedstawiając społeczeństwu najróżniejsze obietnice, które z mocy prawa nie leżą w ich kompetencjach, nie mieli świadomości w tym zakresie. Być może właśnie ta świadomość powoduje, że zgłaszane propozycje mają charakter hasłowy, nie skonkretyzowanego i nie do końca przemyślanego pomysłu. Chciałbym w to wierzyć. Mam natomiast przekonanie, graniczące z pewnością, że duża część suwerena nie ma o tym zielonego pojęcia.
Może zatem warto o tym przemyśleć składane obietnice nim trafi się przed oblicze obwodowej komisji wyborczej.