Wykonywanie pracy na podstawie umowy zlecenia lub na podstawie umowy o dzieło, określanymi coraz częściej umowami śmieciowymi, staje się na polskim rynku pracy coraz szerszym zjawiskiem. Pracodawcy zatrudniając zdeterminowanych bezrobotnych, nie mogących znaleźć innej pracy, w sposób niezasadny obniżają sobie zarówno płacowe jak i pozapłacowe koszty pracy kosztem osób zatrudnianych. Nie płacą składek na ubezpieczenie lub płacą w bardzo niskiej wysokości zaś wynagrodzenie za godzinę pracy równoważy nierzadko cenę bochenka chleba. Pracownicy pozbawieni są godnych zarobków i właściwej ochrony prawnej przysługującej zatrudnianym na podstawie przepisów Kodeksu pracy. Nie odkładają także kapitału na przyszłe emerytury.
Na potrzebę dokonania niezbędnych zmian w zakresie oskładkowania umów cywilno-prawnych, organizacje zrzeszające pracowników a także niezależni eksperci zwracali rządowi uwagę od szeregu lat. Dopiero po kilku latach rządzący uznali za słuszne przedstawiane argumenty. Jednak uchwalona zmiana ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych nie spełnia oczekiwań pracujących, bowiem nie rozwiązuje problemu.
Zgodnie z uchwaloną nowelą ustawy, składki na ubezpieczenie społeczne za osoby wykonujące prace na podstawie umów zlecenia nie będą płacone, jak dotychczas, tylko od jednej umowy. Podstawą do naliczania składek będzie suma dochodów ze wszystkich tych umów, z których pracujący nie osiąga co najmniej minimalnego wynagrodzenia.
Chociaż dokonane zmiany można przyjąć z zadowoleniem, aczkolwiek umiarkowanym, podkreślenia równocześnie wymaga, że stanowią one pozytywny, ale pierwszy i nie wystarczający krok w kierunku ograniczania patologii występującej na rynku pracy oraz poprawy sytuacji prawnej pracujących.
Polityka społeczna prowadzona przez rządzącą koalicją doprowadziła, że w Polsce odnotowuje się jeden z najwyższych wskaźników rozwarstwienia ekonomicznego społeczeństwa spośród krajów OECD i powstania szerokiej rzeszy rodzin, które nie są w stanie utrzymać się z pracy zawodowej. Niski poziom płac, zatrudnianie na czarno oraz występująca patologia na rynku pracy stały się także zagrożeniem dla przyszłego bytu części młodego pokolenia, które, mimo kilkudziesięcioletniego okresu wykonywania pracy najemnej, w przyszłości może nie mieć prawa do emerytury. Wynika to z bezrobocia, dzięki któremu zjawisko zastępowania przez pracodawców umów o pracę umowami cywilno-prawnymi nabierało coraz powszechniejszego charakteru.
Należy mieć nadzieję, że wprowadzone zmiany ograniczą patologię rynku pracy i wpłyną na zmniejszenie ilości zawieranych umów cywilnoprawnych. Sama zmiana przepisów ustawy nie jest do końca wystarczająca. Występującej patologii nie ograniczy się bez aktywnej działalności instytucji państwa, które powinny w większym niż dotychczas stopniu sprawdzać, czy zawarte umowy cywilno-prawne nie mają charakteru umowy o pracę a pracodawcy nie osiągają nieuzasadnionych zysków kosztem pracujących i finansów publicznych.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej uważa, iż dokonana zmiana spowoduje, że pracujący na zleceniu będą mieli większe szanse na wypracowanie najniższej emerytury, której wysokość gwarantowana jest przez państwo, bowiem wg. jego wyliczeń składki odprowadzane od płacy minimalnej wystarczą w przyszłości na najniższą emeryturę. Warto może przypomnieć resortowi pracy o zagwarantowanym konstytucyjnie prawie do pracy, które dopiero uznać będzie można za realizowane gdy każdy obywatel będzie mógł wypracować emeryturę w wysokości zapewniającej godne życie.
Ustawa może także mieć negatywne skutki. Liczyć się należy z tym, że nastąpi zwiększenie liczby umów o dzieło, a ponieważ te nie są objęte obowiązkiem ubezpieczenia nastąpi wówczas pogorszenie sytuacji prawnej części osób wykonujących pracę na umowie zlecenia.
Faktem jest, że istnieje obiektywna przeszkoda natury prawnej utrudniająca tzw. „ozusowanie” przychodów uzyskiwanych z tytułu umów o dzieło, jednak nie może ona stanowić uzasadnienia, aby nie poszukiwać racjonalnych dróg rozwiązania problemu. Może nim być np. propozycja opłacania składek na ubezpieczenie społeczne od wszystkich umów o dzieło, których wykonanie określone jest w czasowych ramach i równocześnie nie podlega ustawie o prawie autorskim.
Należy domagać się od rządu przygotowania kolejnych propozycji ustawowych, w ramach których ubezpieczeniem społecznym powinny zostać objęte wszystkie należności przysługujące od podmiotu zobowiązanego do ich wypłaty bez względu na charakter stosunku prawnego istniejącego między nim a pracującym. Dzięki takim zmianom nastąpi znaczna poprawa finansów publicznych, zaś przyszli emeryci otrzymają świadczenie w godnej wysokości, adekwatnej do czasu pracy najemnej i osiąganych przychodów.
Wartym rozważenia są propozycje aby budżet państwa opłacał składkę na ubezpieczenie emerytalne osób pobierających świadczenie przedemerytalne a także składkę wypadkową studentów zatrudnionych na podstawie umów cywilno-prawnych. Byłyby to wydatki niewielkie dla budżetu państwa, jednocześnie spełniające znaczne funkcje dla zabezpieczenia społecznego tych dwóch grup. Wg. moich szacunków jest to rząd wielkości ok. 30-35 mln złotych rocznie.
Uchwalona nowelizacja ustawy w zakresie opłacania składek na ubezpieczenie społeczne od umów zlecenia wejdzie w życie dopiero rok później niż planował rząd bo dopiero od 1 stycznia 2016 roku. Posłowie ulegli lobby pracodawców, protestujących przeciwko zwiększeniu pozapłacowych kosztów pracy wynikających z wprowadzanych rozwiązań oraz tym, że „firmy muszą mieć odpowiedni czas na przygotowanie się do nowych reguł”. Nie podzielili tym samym sprzeciwu związków zawodowych, które m.in. swoje przeciwstawne stanowisko argumentowały tym, że koszt składki na ubezpieczenie społeczne płacony od minimalnego wynagrodzenia jest niższy od kosztów jednorazowego tankowania samochodu. A jeżeli mamy do czynienia z kumulowaniem się przychodu u kilku pracodawców, to koszt ten rozkłada się między nimi.
Z przykrością stwierdzam, że niejednokrotnie w przypadkach występujących rozbieżności miedzy interesami pracodawców a pracowników, rząd przyjmował stanowisko tych pierwszych. Świadczą o tym liczne zmiany dokonywane przez liberalny rząd w przepisach Kodeksu pracy i innych ustawach regulujących system emerytalny, świadczenia z tytułu ubezpieczenia społecznego w razie choroby
i macierzyństwa czy świadczenia z pomocy społecznej.
Planowane dochody budżetu państwa zakładały na rok przyszły zwiększenie wpływów do finansów publicznych z tytułu wprowadzenia zmian w składkach ubezpieczeniowych rzędu 350 milionów. Po wydłużeniu vacatio legis rządzący będą musieli wypełnić powstałą lukę. Być może poprzez obniżenie transferu na świadczenia społeczne, jak już bywało.
Po raz kolejny większość parlamentarna udowodniła, że bliższy jej jest interes pracodawców nie tylko od interesu pracowników, ale także w tym przypadku od interesu państwa.
Warszawa, listopad 2014 r.